środa, 6 lutego 2013

Radość i nadzieja

Wczoraj Danka przeczytała mi (miałam ograniczony dostęp do netu - chyba operator robi mnie w balona) nowy wpis na blogu Adasia Aftyki i się spłakałam, obydwie miałyśmy gulę w gardle taką, że trudno było cokolwiek powiedzieć. W zasadzie nie pierwszy raz beczałam przez tego cudownego chłopca. Ostatnio, gdy okazało się, że Adaś ma stracić jedyne oczko i że Jego wspaniała Babcia musi mu przekazać tę informację. No bo jak powiedzieć nad wiek mądremu  7,5-latkowi, że choinkę widzi ostatni raz w swoim życiu, że babci, mamy, taty, kolegów w szkole więcej nie zobaczy? Zaraz wyobraziłam sobie, mojego Starszego synka... Dziecko musi czuć ogromny strach, kiedy słyszy, nie będziesz widziało, ale za to masz szansę żyć. Niby logiczne i nie nad czym się zastanawiać, ale gdzie logika, a gdzie uczucia i emocje?
Dla Adasiowej Babci to nie pierwszyzna. W podobny sposób oczy straciła Jej córka Kasia, a Adasia mama. Niby powinno być łatwiej, ale też i trudniej, bo wiadomo, co byłoby potem, ile trudu Adasia kosztowałaby edukacja, jak trudne byłoby życie, rodzicielstwo, praca...
Na Ich drodze pojawił się jednak ktoś, kto zaproponował alternatywę dla operacji usunięcia oczka. Adaś będzie konsultowany w Klinice leczenia Nowotworów w Nowym Jorku. Trzymajmy kciuki, wysyłajmy pozytywne fluidy, kto potrafi się modlić, niech się modli...
Więcej na temat Rodziny Adasia TU