piątek, 28 grudnia 2012

Pakowanko

Jutro wyjeżdżamy do moich Rodziców. Normalnie to 6 godzin jazdy, ale z dwójką szkrabów, z których jednego trza przewinąć, a drugiego odsikać co jakiś czas, z 6-ciu robi się 8. Przeżyjemy. Za to w gościach można się wyspać, bo dziadkowie, kiedy tylko rano zbójów usłyszą, z dziką radością zabierają ich do siebie. Oni cieszą się wnukami, a my ciszą o świcie. Taki wyjazd, poza oczywistą radością ze spotkania z Rodzicami, niesie ze sobą wiele innych korzyści. Nie trza gotować, można wyskoczyć do znajomych, czy do sklepów bez ogona.
Mam nadzieję, że uda się nam spotkać z Kossowskimi. Aga, będzie tort? Winko biorę na siebie. ;) Trza uczcić nowe "m" i Sylwestra czas zacząć.
Dziś muszę spakować niezbędne rzeczy w trzy torby i kilka reklamówek, co będzie bardzo trudne, bo niezbędne rzeczy nie ograniczają się u nas do ciuchów, rzeczy osobistych i kosmetyków, dokumentów ale także książek, góry zabawek (na wszelki wypadek oczywiście, bo z reguły ani Kacper, ani Tomek nie przejawiają nimi u dziadków najmniejszego zainteresowania) i domowej apteki.
Zatem do miłego...

2 komentarze: